Ostatnio na Facebooku pojawiła się nowa funkcja, pozwalająca informować znajomych na wypadek jakichś katastrof naturalnych, konfliktów zbrojnych czy inkszych kataklizmów, że wszystko z nami w porządku i że jesteśmy cali i zdrowi. No i że mamy Internet, oczywiście. I dostęp do Facebooka!
Nie wiem jeszcze dokładnie na jakiej zasadzie to działa, ale na Facebooku w odpowiednim dziale pojawia się informacja o zdarzeniu, do której można się dopisać jako „bezpieczny”. Jest opcja „przebywam w zagrożonym rejonie” czy coś w ten deseń oraz przycisk „Oznacz jako bezpieczny”.
I wszystko byłoby pięknie, fajnie i w ogóle super, gdyby nie fakt że funkcją tą – oprócz ofiar kataklizmów – natychmiast „zaopiekowali się” również zwykli, pospolici, internetowi „jajcasze”.
I tym oto pięknym sposobem dowiedziałem się że dziesiątki moich znajomych tak naprawdę mieszkają nie w Polsce a w Nepalu, że przeżyli trzęsienie ziemi i że są bezpieczni.
Jak dobrze wiedzieć, że są cali i zdrowi, mają wszystkie ręce i nogi, głowy też w komplecie, a co najważniejsze – MAJĄ INTERNET I DOSTĘP DO FEJSBUSIA! <3 :* <jupi> wow
Komentarze od bardziej rozgarniętych:
„Jezu, myślałam, że tylko moi masowo wyemigrowali do Kathmandu, ale widzę, że u Ciebie to samo… :D”
„To w ogóle nie jest zabawne to oznaczanie się tam. Ludzie mogą być w poważnym zagrożeniu w Nepalu…”
Nic dodać, nic ująć.
Cóż, głupotę i tendencję do naśmiewania się z czyjejś tragedii gatunek ludzki ma już chyba w genach.
A wy dalej się oznaczajcie, że mieszkacie w Katmandu, kurrrrwens…