Aktualnie jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej. Temat to włoska solistyczna literatura fagotowa wydana po raz pierwszy w XX i XXI wieku. Przybliżam sylwetki kompozytorów, którzy napisali przynajmniej jeden utwór na ten instrument. Jednym z członków mojej „ściśle tajnej super fajnej” listy do opisania jest Giacinto Scelsi.
Parę lat temu przetłumaczyłem wkładkę do jednej z płyt CD z jego muzyką. Jako że nie będę całego tego tłumaczenia wykorzystywał w mojej pracy, umieszczę je tutaj, może komuś kiedyś się przyda ;>
Będę to wrzucał w kilku kawałkach, bo tekstu jest sporo.
– – – –
CZĘŚĆ 1
– – – –
Włoski kompozytor Giacinto Scelsi (1905-1988) był jednym z twórczych geniuszy naszych czasów —tym, którego spuścizna i artyzm długo jeszcze będą inspirować, zachwycać i zadziwiać doceniających go słuchaczy i krytyków XXI wieku. Zadziwiające, że jak na kompozytora, który umarł tak niedawno, niewiele wiadomo o jego życiu. Nikomu nie pozwalał się fotografować, celowo i rutynowo zmieniał lub ukrywał również szczegóły ze swojego życia prywatnego i publicznego, nawet przed osobami, z którymi miał codziennie kontakt. Urodzony w La Spezia (Liguria) w starożytnej rodzinie arystokratycznej, hrabia Giacinto Scelsi d’Ayala Valva był elegancki i ujmujący, z obecnością – i przenikliwymi błękitnymi oczami – która potrafiła obezwładnić; mniej szczęśliwie, epizody neurotyczne rzucały cień na długie okresy jego życia.
Scelsi nigdy nie uczęszczał do szkoły, zamiast tego był uczony prywatnie w domu. Nie uzyskał również akademickiego wykształcenia muzycznego. Studiował kompozycję prywatnie w Rzymie (nikt nie wie jak długo) u Giacinto Sailustio, ucznia Respighi. Później sporadycznie pobierał lekcje w Wiedniu u Waltera Kleina, studenta Schoenberga, oraz u Egona Koehlera, ucznia Skriabina, w Genewie. Scelsi, oprócz swojego języka ojczystego, mówił płynnie również po angielsku i francusku, napisał również wiele artykułów oraz wydał dwa tomy poezji po francusku.
Scelsi nie był kompozytorem, który pasował do jakiegokolwiek wcześniejszego modelu historycznego tego zawodu. Był niezależnie bogaty i dlatego zdolny do tworzenia bez potrzeby zaspokajania jakiegokolwiek segmentu publicznego, nieważne jak pospolitego czy ezoterycznego. Jego otoczenie stanowiło dziwne zgromadzenie bogatych przyjaciół z wyższych warstw społecznych, tybetańskich mnichów, z którymi medytował i intonował, oraz najbardziej znanych muzyków, poetów i malarzy jego czasów. Choć opis „awangardy” nie byłby nieodpowiedni, miał z tym niewiele do czynienia I nie szukał wejścia do jakiegokolwiek innego nurtu muzyki czy sztuki która eksplodowała we wszystkich kierunkach w wyniku intelektualnego I społecznego chaosu kat sześćdziesiątych. Nade wszystko, był on wizjonerem, który wiedział, że jego przekaz zostanie początkowo zrozumiany przez bardzo niewielu i że minie wiele lat zanim nawet koneser przyswoi jego intencje. Jego czas jednak nadszedł: historia muzyki współczesnej będzie musiała zostać napisana na nowo, bo niemożliwym jest wyobrazić sobie drugą połowę XX wieku bez Scelsiego.