Podpiąłem starego, znalezionego wczoraj pendriva. Przeglądam.
O ku**a…
Znalazłem popełnioną kiedyś przeze mnie wersję Jożina z bażin dla uczniów szkół muzycznych o.O
1. Jadę Quintecentem swym drogą na Mysłowice
Ryzykuję życiem, bo jadę przez Katowice
Mieszka tam to straszydło, pomyleniec boży
Fałszujący dzień i noc, nazywa się Jożin
ref:
Jożin z bażin, wstrętna skordatura,
Jożin z bażin, pieje niczym kura.
Jożin z bażin Vivaldiego zgnoi,
Jożin z bażin Bacha się nie boi.
Ale Jożin z bażin zlęknie się jak kot,
Gdy za jego uchem zadudni fagot!
2. Jożin z bażin zaczął znów grać na kontrabasie
Swoim fałszem w każdą noc budził małą Basię
Mała Basia w zemście za nieprzespane noce
Urządziła Józkowi organowy koncert
3. Przejeżdżałem przez wiochę, zatrzymałem się na znak
To król Tryton wita mnie, leje soczek, gada tak
„Łeb Jożina zdobądź, a reszte piosnki znasz już sam
Sto bemoli, seksty dwie i królestwa pół Ci dam”
4. Mówię muszę bęben mieć i pałki do grania
Jutro Jożin będzie wasz, zalteruję drania
Wszystko będzie zgrane tak, że narobię hałasu
By Jożina dysonansem w mig przepłoszyć z lasu
ref2:
Jożin z bażin już się cały puszy
Jożin z bażin już zatyka uszy
Jożin z bażin, fałszerz muzy bożej
Jożin z bażin schował się w swej norze
Złapałem Jożina, nie wypuszczę go-łohoho
Jak zabraknie kasy, sprzedam go do ZOO
ref2 wariant drugi:
Jożin z bażin już się cały puszy
Jożin z bażin już zatyka uszy
Jożin z bażin usiadł se na kamień
Jożin z bażin, teraz jest z nim amen
Złapałem Jożina, nie wypuszczę go-łohoho
Jak zabraknie kasy, sprzedam go do ZOO
Miałem gdzieś nagranie z premiery – śpiewali koledzy z klasy wokalnej. Muszę je odnaleźć!